Trzyma w napięciu, nie banalny, wątki trzymają się kupy! Odcinki prawie godzinne ale bardzo wciągające.
Btw. Jak bardzo Theo przypomina wam Angeline?
Zgadzam się z każdym słowem. Także z tym że Theo przypomina Angie, chwilami wyglądają wręcz identycznie. Dodam tylko tyle, że klimatem serial przypomina pierwszy sezon American Horror Story.
Jedyne co dla mnie nie ma sensu czy tez wytlumaczenia to to , dlaczego rodzice wiedzac co w domu sie dzieje,zwyczajnie nie zabrali dzieci i sie nie wyprowadzili. Rozumiem ze kasa, ze dom byl szykowany do sprzedazy no ale haaaalo!
UWAGA SPOJLER!!! Nie do końca jest tak, że wiedzieli. Narracja jest tu poszarpana, ale można przyjąć, że najważniejsze wydarzenia, które mogły przekonac ojca, wydarzyły się ostatniej nocy. Wcześniej tak on jak i matka uznawali, że na nią dom źle działa zaś dzieciom w ogóle nie wierzyli w ich opowieści. Zauważ, że oni sami nie byli świadkami niczego strasznego, a żona zdradzała raczej oznaki obłędu czy sporego stresu. Nawet wtedy oboje uznali zaledwie, że wyjazd do siostry powinien pomóc. Dopiero powrot żony okazał się katastrofą.
Odcinek Two Storms, świetny! Od któregoś momentu śledziłam tylko ruch kamery. Mam wrażenie, że to jedna scena, kręcona bez dubli i cięć..poza retrospekcją oczywiście. Ogólnie serial zrobił na mnie wrażenie, ale ten odcinek szczególnie.
Oczywiście cięcia były, nie z zmienia to faktu że np. pierwsza scena ciągnie się aż do ruchu kamerą dookoła ojca. Szok i mistrzostwo.
A mnie niestety zmęczył po 4 odcinku - zrobiło się dla mnie za nudno - nie wytrzymałem ich ciągłego gadania i gadania - przewijałem by dotrwać do końca. No cóż - gusta i guściki ;)
Mnie się serial bardzo podobał, ale z kolei gadanie bardzo męczyło. Mowa o typowych monologach, które były zwyczajnie nudne i myślę, że zbędne, bo całą treść można było zamknąć w czterech zdaniach, a zrobili z tego nawet 4-6 minut nawijania o niebieskich migdałach. Mowa np. o Nell podczas ostatniego odcinka, gdy wraz z żywym rodzeństwem znajdowała się w pokoju z czerwonymi drzwiami. Tam to już tak odleciała, że aż się zwyczajnie zdenerwowałam, bo ile można. Cała istotna kwestia zmieściłaby się w może czterech zdaniach, a zrobili z tego jakieś opowiadanie.
mnie sie akurat to podobalo, ona powtarzala wszystko w kolko, ale najpierw urywki zdań, a potem z pytaniami zadawanymi przez rodzeństwo to zaczynalo miec pelny sens!:) troche metafora tego, ze w tym domu/zaswiatach wszystko dzialo sie w kolko, w zapetleniu, a nie liniowo jak w zyciu
Z czasem zamienia się w melodramat i pod koniec to horroru już właściwie nie ma, ale ogólnie jest to w miarę fajne, że z potraktowano jak ludzi te postaci, że je rozbudowano, a nie że są tylko kukłami do straszenia. Ogólnie bardzo fajnie poprowadzono narrację. Składa się to w sensowną całość i przy okazji też tam całkiem zgrabnie wciska swój morał.
Ogólnie jest założenie jak w pierwszym sezonie AHS, z tą różnicą, że tu jest mniej intensywnie, mniej straszenia i chodzi faktycznie o ludzi i przepracowanie ich traum. Trochę mniej gatunkowe podejście niż w AHS, ale to wciąż warta uwagi pozycja, która bardzo wciąga.
Nie zmienia to faktu, że moim zdaniem powinno się ten dom zrównać z ziemią.
nie wiem czy sie da go zrównać z ziemią.. :) przeciez nawet spalić sie nie chciał :)
Dokładnie, sam stwierdziłem podczas oglądania że stworzyli nową kategorię kina Horror Obyczajowy :D
Niemniej serial rewelacyjny też przypomina mi pierwszy sezon AHS, który podobał mi się najbardziej.
Jest też klimatem zbliżony do filmu Inni
AHS aktualnie to dno którego nie da się oglądać, dodatkowo z fandomem skrzywionych psychicznie dzieci z gimnazjum którym imponuje homoseksualizm aktorek w nim grających. Ja zakończyłem przygodę na "Hotel", a każdy kolejny sezon wyłączałem po 3 odcinkach. Haunting of Hill House bije AHS na głowę pod każdym względem. Fabularnym, realizacyjnym, aktorskim etc. To horror z najwyższej półki, gdzie dzieje się przede wszystkim historia, a duchy i jump scary są głównie tłem.
Hotel i Roanoke były tragicznie słabymi sezonami i nikt nie spodziewał się niczego dobrego, ale Apocalypse miażdży. Warto było przeczekać :D
Nie, żeby coś, ale w Haunting of Hill House też jest wątek homoseksualny i w pewnym momencie nawet dość obrazowy. Nie przypisuj tego chęci zaimponowania ludziom, bo takie związki istnieją czy tego chcesz, czy nie, więc pokazują je również w serialach jako normalne elementy. Nie widzę, żeby ktoś się oburzał o to, że związki heteroseksualne muszą być wszędzie i zawsze. Nie wiem, jak komuś może przeszkadzać to, że zamiast kolejnego małżeństwa heteroseksualnego pojawia się para homoseksualna, przecież to dokładnie to samo. Natomiast fakt, AHS ciężko porównać do Haunting, bo kompletnie dwa inne krańce na niekorzyść AHS, który częsciej ma szokować, gdy w Hauting stawiano na klimat, który miażdżył. Postacie również były bardzo dobrze napisane. Kurcze, naprawdę dawno nie widziałam serialu, który gatunkowo jest horrorem, a jest tak porządnie zrobiony.
Po prostu wątek homoseksualny w AHS zdominował serial, pokazując przede wszystkim relacje dwóch rozchwianych emocjonalnie kobiet. zamiast tworzyć fabułę skupiono się na bredniach. W Haunting of Hill House to był po prostu jeden wątek z wielu, dodatkowo na tyle wyważony i subtelny, że dla dla gimbazy z problemami będzie nieatrakcyjny. I dobrze.
Jeśli już porównujemy HHH do AHS to wydaje mi się, że sprawiedliwe będzie jedynie porównanie do AHS 1 (z uwagi na poruszone wątki). I niestety, ale w tej potyczce moim zdaniem AHS wygrywa. Ba, odniosłam wrażenie, że HHH jest dość mocno "inspirowane" (że się tak łagodnie wyrażę) motywami z AHS.
Co do reszty zgoda: HHH nadrabia wątkami psychologicznymi, pozwala zagłębić się w relacje między bohaterami, podczas gdy AHS od początku miał przede wszystkim straszyć (i do 4 sezonu robił to dobrze, potem zaczął przerażać obniżaniem poziomu).
AHS po drugim sezonie było nieogladalne. Najnowszy o dziwo jest niezły.
HHH niczym się nie wzorowal na AHS. I poza domem i duchami podobieństw jak na lekarstwo.
I przede wszystkim HHH jeszt adaptacją (niezbyt wierna, ale jednak) klasycznej już powieści grozy. Więc jeśli już, to AHS w pierwszym sezonie czerpał garściami z powieści.
Kocham pierwsze dwa sezony AHS. Ale HHH osiąga poziom, którego AHS nigdy nie osiągnie. Pod każdym względem. Tu nie chodziło o straszenie.
Miałam na myśli to, że porównanie między serialami ma sens jedynie, jeśli odniesiemy się do pierwszego sezonu AHS, ze względu na historię i zwykłą sprawiedliwość. Trudno porównywać np. tragiczny sezon 6 AHS do HHH, bo zwyczajnie nie mają nic wspólnego, a dodatkowo, jeśli policzyć liczbę odcinków, to trudno wyrokować jak oglądalny byłby HHH w tym samym momencie.
AHS opierał się na różnych źródłach, jest zatem możliwe, że wykorzystał także motywy z książki (przyznam, nie czytałam, ale na pewno wyląduje na mojej liście). Być może z tego powodu moją pierwszą refleksją było "gdzieś już to widziałam".
Podsumowując, wg mnie AHS wygrywa w kategorii "horror", w kategorii "dramat" medal idzie do HHH.
taaak! dokładnie takie same miałam odczucia :) jeszcze Shirley trochę Andy Mcdowell
Dlaczego ludzie zawsze dopatrują się podobieństw do kogoś kogo już znają, kojarzą … w 99% wręcz na sile się doszukują podobieństw. Chyba nie mam tego skrzywienia, bo to jest „choroba” mózgu który się doszukuje
Współczuję życia prywatnego, że poświęcasz cały wieczór na oglądanie tego serialu. Na prawdę. Wszystkiego dobrego.
Na świecie żyją też introwertycy,którzy lubią od czasu do czasu pobyć sami w towarzystwie dobrej książki,filmu czy serialu i nie ma w tym nic złego.Nie musisz pisać z pozycji wyższości,a i współczuć nie ma czego.
Myślałam, że tylko ja tam widzę Angie!
Wątek Abigail w ostatnim odcinku zmiażdżył mnie psychicznie.
Świetny serial, połknięty w trzy wieczory.
Ciekawostka - oczywiście kretyni od tłumaczeń znowu dali dupy i przetłumaczyci na 'Nawiedzony dom na wzgórzu' gdzie oryginalny tytuł nie mówi o domu na wzgórzu (and. hill) tylko o nazwisku Hill od którego pochodzi nazwa domu - Hill House, czy też po naszemu Dom Hillów.
rozwinie sie jedynie jeszcze wieksza nuda, z tych 10 godzin mogli by zrobic 6 i serial by na tym tylko zyskal a i my bysmy mieli extra 4 godziny z zycia
jak masz czas to obejrzyj serial
https://www.filmweb.pl/serial/22.11.63-2016-644133
jestem zachwycony ze az ksiazke kupilem i czytam, choc tez ma sporo dluzyzn ale jednak final jest cudny
Dziesięć godzin połknąć w jeden wieczór... Takie rzeczy tylko w czerwonym pokoju.
ja w dwa dni:) w wieczór to się nie da raczej:)
Jest klimat ( ten dom jest niesamowity ❤ ) Jest groza Jest bardzo emocjonalnie
Jest horror ale też prawdziwe życie rodzeństwa z trudna przeszłością
Są bardzo mocne sceny ( te kotki !) jak i dramatyczne
Jedyne co może przeszkadzać to ciągłe przeskakiwanie scenami w różne czasy opowiadania ( brak linearnej fabuły )
serial jest bardzo dobry Jednak nie podoba mi się ostatni odcinek, jest zbyt metaforyczny, sentymentalny ,poetycki i nudny. Nie wyjaśnia wszystkich wątków. Serial z odcinka na odcinek schodzi z torów horroru i skręca w ckliwe i dramatyczne rejony. A zakończenie właśnie rozczarowuje. Przynajmniej kogoś kto liczy na miazgę godną Inni czy Szóstego zmysłu . Ogólnie skrócenie serialu do 5 odcinków dało by piorunująco dobry film.
Tak czy siak warto obejrzeć. A dla wielbicieli horrorów obowiązkowo! 8 /10
nie wiem czemu tak niektórzy zachwalają ten serial, dla mnie nuda, moze z 2-3 odcinki były nawet okej, kilka scen fajnych ale tak ogolnie to już pod koniec miałem dość a zakonczenie slabe bardzo. Klimat niby fajny na papierze ale oglądając to no niestety go nie ma, horror to napewno nie jest
To jest horror, ale psychologiczny ze sporą domieszką dramatu i mocnym klimatem. Jumpscare i inne straszaki są, po prostu nie wyskakują widzowi na twarz co pięć minut.
Co do reszty, no kwestia gustu i tyle. Od siebie mogę napisać, że uważam ten serial za jeden z najlepszych tworów Netflixa, bo skupia się tylko na samej historii i rozbudowaniu postaci, nie ucieka nigdzie w bok i nie wpycha na siłę różnych wątków, które tu nie pasują i nie ma na nie miejsca. Jest dobry klimat, postacie są dobrze napisane, straszaki są niezłe, zdjęcia jeszcze lepsze. Co prawda uważam też, że serial był za bardzo przegadany, ale to jeden z dwóch minusów. Drugim jest scena seksu Theodory i tej dziewczyny, bo naprawdę mogli to sobie darować, po prostu nie pasowała tam i to wszystko..
Polecam serial, szczególnie zachwyca dobrze zrealizowana ścieżka dźwiękowa, którą docenimy oglądając serial na 6 kolumnach w systemie dolby digital 5.1 , serial wtedy zachwyca, tworzy świetny klimat, potrafi nieźle wystraszyć, a co najważniejsze nie nudzi, oglądając go na laptopie lub na telewizorku na wbudowanych głośniczkach tracimy wiele i nie dziwię się, że niektórzy usypiali... lub nudzili się.
Theo i owszem czasami przypomina Angeline ale jak dla mnie jest bardziej naturalna. Te druga wygląda trochę jak render ;)
Jestem po 3ecim odcinku - serial super, ale coś gubię się w tych postaciach, nie mogę skojarzyć kto z dziecięcych postaci jest kim w dorosłym życiu,
Słowa Luke'a z 9-ego odcinka pierwszego sezonu serialu pochłonęły, jak głodna spaczona istota, całe ciepło wokół mnie. A Luke, w wizji swojej matki, na którą tak bardzo oddziaływał Czerwony Pokój, powiedział do niej:
,,Jeśli ja będę się bał tego mroku tak bardzo, że będę się truć, będę wlewał w siebie truciznę latami, aż moja krew sama stanie się trująca, a ciało się rozleci?“.
Pochłaniające, zżerające całe ciepło, które wokół człowieka jest, słowa...
Niesamowite!