Czy to kolejny film w którym nic nie słychać, aktorzy bełkoczą, a do zrozumienia dialogów potrzeba napisów?
Jestem po seansie.Niestety dźwięk pozostawia wiele do życzenia.Szkoda,że nie było napisów.
Na pewno nie winiłbym dykcji. Nawet w wypchanych amatorami paradokumentach każde zdanie jest wyraźne. Po prostu za dźwięk odpowiadają idioci.
Popieram, dźwięk fatalny. A w kwestii polskiego kina nic się niestety nie zmienia, film niespójny i nielogiczny niestety momentami śmieszny.
No właśnie, przecież to wstyd, że w takich ''Trudnych Sprawach'' albo ''Szpitalu'' dźwięk jest niebotycznie lepszy niż w filmie fabularnym znacznie droższej produkcji.
Też popieram. Do polskich filmów potrzebne są napisy albo słuchawki. Wyjątków znam niewiele.
tak się składa że przy polskich filmach robią ludzie którzy nie maja nic wspólnego z inżynierami dźwięku pracującymi w profesjonalnych studiach nagrań :P znam temat z pierwszej ręki, zresztą oglądając rodzime filmy zawsze sprawdzam jakość swojego słuchu (pamiętam że w "Drogówka" to zgłaśniałęm na maksa dialogi z sceny w barze bo nic nie rozumiałem co mówili)
Miałeś rację. To jest kwestia bardzo słabej dykcji dzisiejszych gwiazdek, których nazywamy aktorami. Zapraszam na seans "Rojst" i porównajcie dykcję Fronczewskiego z kimkolwiek. Dzwiękowcy są dobrzy, mamy po prostu źle wykształconych aktorów.
Dźwięk jest koszmarny. Brak napisów bardzo utrudnia oglądanie. Po półtorej godz. film robi się męczący.
Zgadzam się, ja na szczęście oglądałam go wczoraj na HBO i musiałam włączyć napisy, bo po prostu połowy dialogów nie mogłam zrozumieć.
od wielu lat zastanawiam się czy twórcy filmu kiedykolwiek sami oglądają film po zmontowaniu ??? Przecież tak zmontowany dźwięk to jakby strzał w kolano. Przecież to utrudnianie dostępu do kultury !
Możliwe, że oglądają go zbyt wiele razy i znają kwestie na pamięć. Nie zrozumiałem połowy wypowiedzi Stramowskiego. Podobnie było w "Służbach Specjalnych" . Z tego co wiem, to Vega współpracuje z tym samymi "specjalistami" od dawna i nie zauważył karygodnych błędów.
Racja, Służby Specjalne to już w ogóle był dramat :D Żadnego filmu tyle razy nie cofałem, żeby zrozumieć jakąś kwestię :D
Mi również ulżyło, że to nie ze mną coś nie tak. Czasem cofałam z 10 razy. Miałam wrażenie, że wszyscy stosują być może odgórnie narzuconą taktykę: mów najszybciej jak potrafisz, nie rób przerw między wyrazami by ukryć wady gry aktorskiej".. A może tak mają widzowie, którzy przywykli do lektora a polski film widzą już tylko raz na kilka lat - Jak ja?
Wczoraj oglądałem Zezowate szczęście z 60 roku i dźwięk był na wyższym poziomie. Choć nie wiem czy wtenczas nie dogrywano go w studio?
Kiedyś większość, jak nie całe filmy udźwiękowiano w studio. Dubbingowanie to był oblig, chyba we wszystkich produkcjach. Chodziło mi o bardziej współczesne polskie produkcje. Nie starsze niż 25 lat.
Predzej do tych panow
http://www.filmweb.pl/person/Maciej+Pawłowski-520961
http://www.filmweb.pl/person/Tomasz+Dukszta-1047591
Dokładnie, aktorzy mamroczą coś pod nosem, momentami musiałem kilkakrotnie przewijać aby zrozumieć co mówią, ale i tak nie za każdym razem się to udało.
Jest to pierwszy film polski z którym miałem problemy ze zrozumieniem tekstu i żałowałem że nie ma wersji z napisami :(. Przecież taka "Drogówka" Smarzowskiego miała aktorów którzy grali na poziomie także dużo przeklinali oraz starali się zachować realizm ale nie potrzebowałem do tego filmu napisów.
Do wielu amerykańskich filmów nie potrzebuje napisów żeby wiedzieć co było powiedziane. W tamtych filmach specjalnie dogrywa się ścieżke dzwiękową jeśli są problemy ze słyszeniem. Tutaj wyrażnie brakowało tego etapu :(.
Yep. Tak sobie myślę, że chyba specjalnie przyciszają te bełkoczące dialogi, żeby za chwilę jebnąć na full volume parę wystrzałów, że aż bębenki w uszach eksplodują. Taki super wymyślny patent naszych rodzimych dźwiękowców na przebudzanie widza co jakiś czas.
Czy Wy jesteście wszyscy głusi? A może to nie wina dźwięku, tylko nienadążania za fabułą i zbyt wolne kojarzenie faktów?
Nie miałem aż takiego problemu ze zrozumieniem dialogów, żeby cofać co chwilę film, ale to nie zmienia faktu, że większość aktorów strasznie bełkoczą i mają problem z dykcją. Bez względu, czy to ktoś z górnej półki, czy jakiś podlotek. Też jest problem ogólnego udźwiękowienia filmu, i nie tylko tu, bo to już powszechny problem polskich produkcji. Jak można tego nie zauważać?
Zaczynam się przyzwyczajać, że polskie filmy należy oglądać z napisami. Nie wiem w czym problem, bo same efekty dźwiękowe są na bardzo wysokim poziomie. A z kwestiami aktorów koszmar. Nie jest to raczej kwestia dykcji.
jestem czasami obecny na planach filmowych, reklam, teledysków. Kiedyś zapytałem się dźwiękowca dlaczego tak słabo słychać aktorów w filmach. Usłyszałem jako odpowiedz coś takiego: Na planach filmowych zwraca się uwagę na obrazek, jest przebitka 1 do 10 jeśli chodzi o ludzi od dźwięku a ludzi od obrazu. Operatora nie interesuje dźwięk jak jest jeden dźwiękowiec z mikrofonem na tyczce to wystarczy. Dodatkowo aktorzy filmowi maja mało wspólnego z teatralnymi, mówią nie wyraźnie. Przyzwyczajeni ,że w postprodukcji ,,podbije się ich głos". Niestety ,,sterylne" plany serialowe gdzie część jest kręcona w studio i jest idealna cisza, nie ma się zupełnie do planów w plenerku gdzie z każdej strony słychać odgłosy miasta i przygłośnienie dialogów jest równo znaczne z szumem miejskim.
Podobno nie wielu Polskich reżyserów chce wynajmować więcej niż 2 dźwiękowców na plan filmowy. U Tarantina podobnież 3 to jest minimum i zazwyczaj używa 5. Ale on nie lubi robić dokrętek dźwiękowych w studio.
Dodatkowo zazwyczaj oglądamy film anglojęzyczny z napisami więc tez aż tak sie nie wsłuchujemy w dykcję aktorów z np Ameryki. Słyszymy ich gadanie widzimy tekst i nasz mózg łączy obie te rzeczy w jedno.
Masz rację z tymi dźwiękowcami,przeważnie jest dwóch na planie.Ale inną sprawą jest podczas projekcji głośniejsza muzyka która się nakłada na dialogi aktorów.I nawet jak mówią z dobrą dykcją,to ciężko zrozumieć,bo muzyka zagłusza ich teksty.
Czy pod polskie filmy da się zastosować lektora IVO? Bo napisów chyba nikt nie robi? A tego bełkotu, do tego poniżej poziomu natężenia muzyki czy innych efektów nie sposób zrozumieć.
Już myślałam, że to ja mam jakiś problem ze słuchem. Film bardzo dużo na tym traci... jak mam w pełni zrozumieć film skoro nie słyszę połowy tekstu. Za chwilę przestanę oglądać polskie filmy bo zaczyna to być irytujące.
Ja tam z dźwiękiem nie miałem problemu. Rzeczywiście nie jest to najwyższy poziom, ale w całym filmie nie zrozumiałem tylko jednej kwestii. Ja rozumiem, że można mieć problem ze słuchem, ale to już delikatna przesada z taką ilością sprzeciwów.
Niestety poziom udźwiękowienia nędzny, podobnie jak poziom dykcji u niektórych aktorów, tylko słowa k...a potrafią powiedzieć wyraźnie