"Odjazd" nie trzyma się wiernie historii Jeana-Claude'a Romanda. Raczej delikatnie na niej bazuje. W efekcie dostajemy bajeczkę, gdzie ze złego człowieka robi się męczennika, któremu na końcu wszyscy współczują.
Po obejrzeniu wstrząsającego "Przeciwnika" długo nie mogłem dojść do siebie. Nic takiego mi nie grozi w przypadku obrazu Caneta.
Swoją drogą, zarówno jeden jak i drugi był pokazywany na Ale Kino i naprawdę byłoby miło, gdyby stacja pokazała obydwa filmy jeden po drugim. Każdy sam mógłby je porównać i zdecydować który jest lepszy. Moim zdaniem batalię zdecydowanie wygrał tutaj "Przeciwnik".
A jednak ja sądzę, że "Odjazd" to naprawdę dobre kino. Nie ma tu wielkiego napięcia, jest bardzo powolne opowiadanie, w trakcie którego poznajemy motywacje i lęki bohatera. Może i wielkich przeżyć Cantet też mi nie dostarczył, lecz przynajmniej dał trochę do zastanowienia. Bardzo wiele jest osób, które w podobny sposób gubią się we współczesnych warunkach. Film w sposób nienachalny pokazuje, jak łatwo można stracić zarówno wiarę w samego siebie jak i chęci zawodowego spełnienia. Ode mnie - 7/10. Pora obejrzeć wspomnianego przez Ciebie "Przeciwnika" oraz nagrodzonego Palmą w tym roku - "Klasę".
Wkrótce wezmę na widelec "Emploi du temps", na razie jestem świeżo po "Przeciwniku" i podzielam zdanie pierwszego forumowicza - klimat jest iście wstrząsający, choć film nie epatuje efektami specjalnymi ;-) Na necie można się doszperać reportażu "Faites entrer l'accusé", gdzie można bliżej się zapoznać z prawdziwą historią JPR, na której oparto ww. filmy.
Dodam, że frapuje mnie geneza tej spirali kłamstw: ten człowiek był b. zdolny, maturę zdawał z rocznym wyprzedzeniem; a kłamstwa zaczęły się ponoć na drugim roku studiów medycyny.