Film o wielkiej wokalistce, bez muzyki? To nie jest słuszna koncepcja...
[SPOILER ALERT!] Też się z tym zgadzam i można by mówić, że jeszcze nic swojego nie wydała, więc nie usłyszeliśmy jej "prawdziwego brzmienia", ale sam fakt, że "przełomowy moment", który nadchodzi na samym końcu ma być wykonaniem coveru jest po prostu śmieszne, niewiele filmów oceniam tak nisko, ale ten wyjątkowo na to zasługuje - z przykrością stwierdzam :/